Co tu robisz… Eliaszu?

Apostoł Jakub napisał, że „Eliasz był człowiekiem podobnym do nas” (Jak. 5,17).
To znaczy, że tak jak ów Boży prorok, każdy człowiek przeżywa swoje wzloty i upadki, ma swoje wzniosłe chwile i ciemne doliny, które musi przejść. Eliasz nie był wyjątkiem. Po wspaniałym i wzniosłym dniu zwycięstwa nad prorokami Baala na górze Karmel, niemal natychmiast przyszedł dzień załamania, a dziś powiedzielibyśmy głębokiej depresji. Eliasz usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci (1 Król. 19,4). Potem schował się w jaskini bijąc się z czarnymi myślami, iż niechybnie czeka go śmierć. Nie wiedział, że Bóg któremu tak wiernie służył nigdy go nie zostawił. Nie wiedział, że Bóg ma dla niego jeszcze wiele zadań do wykonania. Tam w pieczarze, zrezygnowany i załamany, był przekonany, że został zupełnie sam, i nie przypuszczał, iż obok siebie ma rzeszę 7000 tych, którzy podobnie jak on, nie wyrzekli się Boga i nie służyli Baalowi.

Czy jest to do pomyślenia, aby Bóg, któremu służymy miał nas w takiej sytuacji porzucić i zostawić? NIE!

W takich momentach jest jeszcze bliżej niż nam się wydaje. Psalmista powiada:
„Bliski jest Pan tym, których serce jest złamane, a wybawia utrapionych na duchu. Wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego, ale Pan wyzwala go ze wszystkich.” [Ps 34, 19-20]. W takich momentach posyła swego anioła, jak również chce byś wiedział, iż obok siebie masz braci i siostry, członków rodziny Bożej modlącej się o ciebie.
Ponadto sam Bóg w najtrudniejszych chwilach naszego życia wspiera i dodaje posiłku.
Zadbał o pokarm dla Eliasza, choć ten nie od razu jak to mówimy: stanął na nogi (zob. 1Król. 19, 6-7). Noce bywają długie, czasem zbyt długie. Jednak całe szczęście, że mijają.

Skryty w pieczarze słyszy istotne pytanie. Zresztą, nie po raz pierwszy: Co tu robisz Eliaszu? A może On dziś ciebie pyta: Co tu robisz … (wstaw tu swoje imię)?
Eliasz usłyszał polecenie: „Wyjdź i stań na górze przed Panem. Oto Pan przechodzi” (w.11). A potem Bóg udziela lekcji, którą warto pamiętać. Zaczyna szaleć potężny wicher łamiący i kruszący najtwardsze skały, po niej przychodzi trzęsienie ziemi, i jakby było tego mało potem jeszcze nadchodzi niszczący ogień. Jednak w tych wszystkich złych i niesprzyjających okolicznościach nie było Pana i nie były to chwile, w których Eliasz mógłby słyszeć głos Boży. Nam też trudno słyszeć Boży głos, kiedy przeżywamy potężne wichury, napierające z całą mocą i siłą, kiedy przeżywamy „trzęsienie ziemi”, czy kiedy pali nas „wewnętrzny ogień”. To raczej czas i okoliczności, gdy atakuje nas Boży przeciwnik i poddaje w wątpliwość Bożą dobroć oraz podważa nasze zaufanie do Pana. Bóg jednak przychodzi! Przychodzi „w cichym i łagodnym powiewie”. Ucisz i ty przed Nim serce swoje. Psalmista powiada:
„Jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, od Niego jest zbawienie moje” (Ps. 62,2)

Spójrz w niebo: „im ciemniejsza noc, tym jaśniejsze gwiazdy”.
Po nocy przychodzi świt poranka, i po każdej burzy jaśnieje słońce. Tylko wierz!